- Skoro jesteśmy wszyscy. Dziś nie będziemy ćwiczyć osobno, lecz podzielimy się na dwie drużyny i rozegracie mecz. Wybiorę dwóch kapitanów, który wybiorą sobie zawodników, a następnie ustawią ich na pozycjach. - trener rozejrzał się po tłumie. - Horan i ... i Smith. Zostajecie kapitanami - Chłopcy wyszli przed szereg, a trener wręczył im kamizelki. Chłopcy zagrali w tak zwanego "marynarzyka". Horan wygrał, wygląda na to, że to on wybierze pierwszy drużynę.
- Więc, Tom, Andy, Roger, Samuel, Austin, Jack, David, Michael, Oliver i William. - wytypował blondyn, a jego drużyna odeszła na bok.
- Dzięki stary - zaśmiał się James - to teraz ja chcę, Charlie, Jacob, Daniel, um... Andre? Luke, Freddie, Evan, Aaron, Nathan i... - chłopak się zastanawiał, zostałam tylko ja i jakiś dwóch chłopaków, którzy wyglądali na niedorajdy. - Niech będzie artystka - puścił do mnie oczko.
- Jestem Cat - burknęłam i podeszłam do drużyny.
- Chłopaków zapraszam na rezerwę, a wy macie teraz być zespołem, macie myśleć jak jeden organizm. Kapitanowie przydzielcie swoim zawodnikom pozycje i zaczynamy.
- Chce być na ataku - odezwałam się jako pierwsza, na co usłyszałam śmiech.
- Kotku zmiażdżą cię. - powiedział przez śmiech.
- Chce grać w ataku - powtórzyłam.
- Niech ci będzie - jęknął i przydzielił reszcie pozycje. Po chwili staliśmy już na swoich pozycjach i czekaliśmy na pierwszy gwizdek.
- Ej! Artystka! - usłyszałam wołanie, spojrzałam w stronę niosącego się głosu i zobaczyłam Nialla - powodzenia! - posłał mi buziaka i uśmiechnął się ironicznie. Przewróciłam oczami i usłyszałam gwizdek. Mecz się zaczął. Miałam tylko jeden cel - wygrać. Horan był przy piłce. Bez zastanowienia pobiegłam w jego stronę. Udało się, odebrałam mu piłkę, biegłam w stronę bramki, już chciałam ją podać Aaronowi, lecz w pewnym momencie poczułam pchnięcie. Z hukiem upadłam na murawę.
- To nie sport dla panienek artystko - powiedział Horan stojąc nade mną i podając mi rękę. Olałam go i podniosłam się samodzielnie. Otrzepałam się z trawy i wznowiliśmy grę. Po ciężkich 90 minutach gry niestety przegraliśmy. Ale na szczęście udowodniłam, że nie jestem tak beznadziejna. Mimo upokorzeń i obraźliwych żartów ze strony chłopków. Koniec meczu równał się końcowi treningu. Chłopcy pobiegli pod prysznic, a ja jeszcze udałam się do trenera,
- i jak? - spojrzałam na mężczyznę.
- Jak bardzo chcesz być w drużynie? - spojrzał na mnie
- Najbardziej na świecie. - odparłam z uśmiechem.
- Nie będziesz płakać jak się pobrudzisz, albo złamiesz paznokieć?
- Obiecuje, że nie.
- Biorę cię - uśmiechnął się.
- Dziękuję - podskoczyłam i pobiegłam do szatni, szybko się ogarnęłam, by jeszcze zdążyć zabrać książki. Poszłam do szkoły lecz nigdzie nie umiałam znaleźć klucza. Nagle przed sobą zobaczyłam Olivera.
- To chyba należy do ciebie. - pomachał mi kluczem przed oczami.
- ooo, dziękuje. - wyciągnęłam dłoń po klucz, a on położył go na mojej dłoni. Puścił mi oczko i poszedł do Nialla i reszty. Podeszłam do mojej szafki. Może nie są tacy źli? Może się do mnie przekonali? Otworzyłam szafkę i BUM! Wybuchła bomba z mąki. Usłyszałam za sobą śmiech. Odwróciłam się, zobaczyłam Olivera i resztę zespołu.
- Pamiętaj by nie zostawiać klucza bez opieki - powiedział Oliver. Myliłam się. Cały korytarz śmiał się ze mnie. Wzięłam resztę mąki, która została w mojej szafce i wysypałam ją na chłopaków.
- Artystka nie jest już oazą spokoju - zaśmiał się Horan. Trzasnęłam drzwiczkami od szafki, zabrałam torebkę i poszłam do domu. Nienawidzę tej szkoły, nie cierpię tych ludzi, mam dość tego miasta. Po chwili byłam już w domu. Na wejściu spotkałam mamę.
- Kotku co się stało? - zapytała widząc mnie całą w mące.
- Nic - odburknęłam i poszłam na górę. Wrzuciłam torebkę do pokoju i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Co mam zrobić, aby móc wrócić do starej szkoły? Nie chce więcej widzieć tych ludzi. Prędzej utnę sobie ręce niż zacznę się z kimś przyjaźnić. Zmyłam z siebie całą mąkę, wysuszyłam się i ubrałam wygodnie. Wzięłam z pokoju zeszyt, ołówek i parę kredek. Usiadłam w niedużym ogrodzie. Zaczęłam rysować Boże, gdyby Niall nie był dupkiem, mógłby być zajebistym facetem. Jest bardzo przystojny. Ale Cat wybij go sobie z głowy, to nie człowiek twojego pokroju. A może w głębi duszy jest dobrym człowiekiem?
*
Od autorki: Kochani, jeśli jest ktoś, kto chciałby być informowany o nowych rozdziałach może dodać w zakładce "informowani" komentarz z linkiem do aska lub twittera.
Rozdział świetny! Czekam na następny. Nie musisz mnie informować, bo doskonale wiem, kiedy pojawia się nowy rozdział - jest wyświetlany u mnie na blogu w spisie "Blogi, które czytam", więc jestem na bieżąco :)
OdpowiedzUsuń