Nieszczęsny budzik zadzwonił o godzinie 7:00. Wyłączyłam go zrzucając z szafki. Nienawidzę wstawać wcześnie. Przytuliłam się do mojego ulubionego pluszowego misia Teodora i wpatrywałam się w sufit. Boje się tam iść. Moi znajomi i rodzina odbierają mnie jako bardzo pewną siedzie i wyluzowaną osobę, ale tak na prawdę w głębi duszy, boje się być sobą, boje się poznawać nowych ludzi. Mam wrażenie, że nie mogę być sobą, bo mnie nie polubią. Tylko w muzyce i tańcu jestem sobą. Ciekawe co będę robiła w tej szkole. Muszę sobie znaleźć jakieś zajęcia dodatkowe.
- Catherine! Wstawaj! - jak zwykle mama wyrwała mnie z rozmyślań.
- Już wstaje! - krzyknęłam i bardzo powoli się podniosłam. Wolnym krokiem poczłapałam do łazienki, by wziąć prysznic. Ściągnęłam piżamę i weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i użyłam moich ulubionych kosmetyków do pielęgnacji ciała. Zdecydowanie poprawiło mi to humor. Wyszłam spod prysznica, wytarłam się, ubrałam bieliznę i wysuszyłam moje długie włosy. Gdy udało mi się ułożyć moje niesforne włosy i zrobiłam makijaż poszłam do garderoby się ubrać. Wybrałam swój ulubiony strój - biały luźny top, czarne rurki, marynarka i czarne botki na obcasie. Wróciłam do pokoju w poszukiwaniu dodatków. Ubrałam bransoletki i kolczyki. Do czarnej torebki wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy oraz jakiś zeszyt. Zeszłam na dół, postawiłam torebkę przy drzwiach. Usiadłam przy stole i wzięłam kanapkę.
- Gotowa na pierwszy dzień? - tata zapytał podekscytowany.
- Nie - burknęłam i zaczęłam jeść.
- Oj kotku, będzie fajnie - przytulił mnie.
- Zapewne - zjadłam kanapkę, napiłam się soku - będę już szła, nie chce się spóźnić - wstałam od stołu. Wzięłam torebkę i wyszłam. Włożyłam słuchawki do uszu, włączyłam muzykę, wpisałam adres szkoły w GPS i poszłam spacerkiem. Cholernie się boje tam iść. Tata jest przekonany, że się wpasuje, ale martwię się, że tak nie będzie. Że nie będę pasowała do tej szkoły i tego otoczenia. Po krótkim spacerze byłam na miejscu. Instytucja zwana szkołą czekała na mnie. Weszłam do środka. Ludzie byli całkowicie inni. Każdy miał ubrane trampki i bluzę. Zauważyłam tylko kilka dziewczyn, które miały na sobie sukienki. Chyba się wygłupiłam marynarką i szpilkami. Westchnęłam w duchu i poszłam do sekretariatu. Weszłam do środka. Kobieta siedząca za biurkiem spojrzała na mnie wymownie.
- Witam, nazywam się Catherine Valentine. Jestem nową uczennicą. Chciałam prosić o mój plan zajęć - uśmiechnęłam się życzliwie.
- Już słoneczko - uśmiechnęła się kobieta i spojrzała do teczki i zaczęła przeglądać papiery. Zajrzała do drugiej i trzeciej teczki. I po chwili położyła plan lekcji na biurku.
- Proszę. Oto twój plan - podsunęła go w moją stronę - musisz sobie znaleźć zajęcia dodatkowe, które będą się odbywały w tych godzinach - zaznaczyła polna w planie lekcji markerem. - listę zajęć znajdziesz na tablicach w korytarzu. Pierwszą lekcję masz w 312 i jest to historia. - uśmiechnęła się i zadzwonić dzwonek.
- Dziękuje - uśmiechnęłam się i już chciałam wychodzić, lecz kobieta mnie zawołała.
- Jeszcze jedno panienko - kobieta uśmiechnęła się - jeszcze poczekaj dam ci szafkę. - wstała i podeszła powoli do komody otwierając jedną z szuflad. Sekretarka była to kobieta, która miała około 50 lat i miała sporą nadwagę.
- O są. - powiedziała i podeszła do mnie. Podała mi kluczyk - proszę słońce, numer twojej szafki to 485. Leć na lekcje to już dawno po dzwonku - uśmiechnęła się życzliwie.
- Dziękuje - uśmiechnęłam się i wyszłam na korytarz, na którym już nikogo nie było. Poszła poszukać sali w której mam lekcje. Jestem okropnie zestresowana. Dłonie mi się trzęsą.
- i oto jest - powiedziałam do siebie stoją pod drzwiami sali 312. Delikatnie zastukałam i weszłam do środka. Jakieś 30 par oczu spojrzało na mnie i zaczęli coś szeptać między sobą.
- Dzień dobry. Jestem Catherine Valentine, jestem nową uczennicą. Przepraszam za spóźnienie - uśmiechnęłam się delikatnie, a w klasie zrobił się szum.
- Klaso cisza! - zawołał nauczyciel, po czym spojrzał na mnie - Witaj Catherine. - spojrzał znów na klasie. - Kochani to jest Catherine, wasza nowa koleżanka. Catherine opowiedz klasie coś o sobie. Skąd do nas przyjechałaś i co lubisz robić.
- Więc jak już mówiłam jestem Catherine Valentine. Znajomi mówią do mnie Cat. Interesuje się szeroko pojętą sztuką. Tańczę, śpiewam, gram, maluje. Dotychczas chodziłam do prywatnej szkole artystycznej. - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Dobrze Cat. Usiądź proszę i zaczniemy lekcje - powiedział nauczyciel, a ja rozejrzałam się za wolnym miejscem. Ooo, znalazłam. Ostatnia ławka pod oknem, miejsce obok.... właśnie miejsce obok przystojnego blondyna. Podeszłam tam.
- Wolne? - zapytałam cicho.
- A widzisz żeby ktoś tu siedział? - burknął, a ja usiadłam.
- Jestem Cat. - wyciągnęłam dłoń.
- A ja jestem człowiekiem, który chce mieć spokój - chłopak nawet na mnie nie spojrzał i wrócił do robienia notatek. Wyciągnęłam swój zeszyt i również zaczęłam notować. Lekcja minęła stosunkowo szybko. Nawet nie zdążyłam się obejrzeć jak zadzwonił dzwonek. Wszyscy wybiegli z sali, ja natomiast wyciągnęłam plan lekcji by sprawdzić, gdzie mam kolejną lekcje.
- Nie przejmuj się Niallem, człowiek nie akceptuje nikogo poza swoimi przyjaciółmi. - powiedziała do mnie śliczna brunetka.
- Nie przejmuje się - powiedziałam chowając plan lekcji.
- Przecież widzę. - uśmiechnął się - też jestem tancerką i wiem jak bardzo ta szkoła stara się stłumić sztukę. Musisz być silna - zaśmiała się - Jestem Amelia.
- A ja Cat. Już się pogodziłam z tym, że nie będę mogła robić tego co w tamtej szkole. - uśmiechnęłam się delikatnie - wiesz gdzie znajdę szafkę numer 485?
- Zaraz koło mojej. Chodź to Ci pokażę. - uśmiechnęła się życzliwie. Wyszłyśmy na korytarz, a Amelia poprowadziła mnie do szafki.
- Jakie tu są zajęcia dodatkowe? - zapytałam nową koleżankę
- Nic ciekawego. Piłka nożna, koszykówka, cheerleadering, koła naukowe. Zupełnie nic ciekawego - westchnęłam.
- Bez sensu - jęknęłam cicho.
- Co wybierzesz? - zapytała.
- Nie wiem, chyba piłkę nożną. - podeszłam do szafki.
- Powodzenia, jest mało dziewczyn, którym udało się dostać, wynik wynosi, aż 0 - przewróciła oczami - ale może ci się uda. Westchnęłam głośno i schowałam rzeczy do szafki. Chwilę później zadzwonił dzwonek. Matematyka i fizyka minęły mi bardzo szybko. Po lekcjach poszłam na nabór do drużyny. Gdy weszłam w stroju na boisko, ludzie dziwnie się na mnie spojrzeli. A ja zobaczyłam znów chłopaka z lekcji historii. Podeszłam do trenera.
- Witam. Chciałabym dołączyć do drużyny - powiedziałam.
- Dobrze, zaraz cię przetrenujemy - odpowiedział trener.
- Ej artystka, żebyś tylko sobie paznokci nie połamała - zaśmiał się blondyn, którego poznałam na lekcji. To będzie długi trening.
Wow! Wielkie "wow"! Opowiadanie bardzo mnie zaciekawiło. Jestem bardzo ciekawa dalszych rozdziałów, które mam nadzieję, że jak najczęściej będą dodawane. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :3
OdpowiedzUsuń