poniedziałek, 1 lutego 2016

Rozdział 1 - Jestem Cat.

Nieszczęsny budzik zadzwonił o godzinie 7:00. Wyłączyłam go zrzucając z szafki. Nienawidzę wstawać wcześnie. Przytuliłam się do mojego ulubionego pluszowego misia Teodora i wpatrywałam się w sufit. Boje się tam iść. Moi znajomi i rodzina odbierają mnie jako bardzo pewną siedzie i wyluzowaną osobę, ale tak na prawdę w głębi duszy, boje się być sobą, boje się poznawać nowych ludzi. Mam wrażenie, że nie mogę być sobą, bo mnie nie polubią. Tylko w muzyce i tańcu jestem sobą. Ciekawe co będę robiła w tej szkole. Muszę sobie znaleźć jakieś zajęcia dodatkowe.
- Catherine! Wstawaj! - jak zwykle mama wyrwała mnie z rozmyślań.
- Już wstaje! - krzyknęłam i bardzo powoli się podniosłam. Wolnym krokiem poczłapałam do łazienki, by wziąć prysznic. Ściągnęłam piżamę i weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i użyłam moich ulubionych kosmetyków do pielęgnacji ciała. Zdecydowanie poprawiło mi to humor. Wyszłam spod prysznica, wytarłam się, ubrałam bieliznę i wysuszyłam moje długie włosy. Gdy udało mi się ułożyć moje niesforne włosy i zrobiłam makijaż poszłam do garderoby się ubrać. Wybrałam swój ulubiony strój - biały luźny top, czarne rurki, marynarka i czarne botki na obcasie. Wróciłam do pokoju w poszukiwaniu dodatków. Ubrałam bransoletki i kolczyki. Do czarnej torebki wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy oraz jakiś zeszyt. Zeszłam na dół, postawiłam torebkę przy drzwiach. Usiadłam przy stole i wzięłam kanapkę.
- Gotowa na pierwszy dzień? - tata zapytał podekscytowany.
- Nie - burknęłam i zaczęłam jeść.
- Oj kotku, będzie fajnie - przytulił mnie.
- Zapewne - zjadłam kanapkę, napiłam się soku - będę już szła, nie chce się spóźnić - wstałam od stołu. Wzięłam torebkę i wyszłam. Włożyłam słuchawki do uszu, włączyłam muzykę, wpisałam adres szkoły w GPS i poszłam spacerkiem. Cholernie się boje tam iść. Tata jest przekonany, że się wpasuje, ale martwię się, że tak nie będzie. Że nie będę pasowała do tej szkoły i tego otoczenia. Po krótkim spacerze byłam na miejscu. Instytucja zwana szkołą czekała na mnie. Weszłam do środka. Ludzie byli całkowicie inni. Każdy miał ubrane trampki i bluzę. Zauważyłam tylko kilka dziewczyn, które miały na sobie sukienki. Chyba się wygłupiłam marynarką i szpilkami. Westchnęłam w duchu i poszłam do sekretariatu. Weszłam do środka. Kobieta siedząca za biurkiem spojrzała na mnie wymownie.
- Witam, nazywam się Catherine Valentine. Jestem nową uczennicą. Chciałam prosić o mój plan zajęć - uśmiechnęłam się życzliwie.
- Już słoneczko - uśmiechnęła się kobieta i spojrzała do teczki i zaczęła przeglądać papiery. Zajrzała do drugiej i trzeciej teczki. I po chwili położyła plan lekcji na biurku.
- Proszę. Oto twój plan - podsunęła go w moją stronę - musisz sobie znaleźć zajęcia dodatkowe, które będą się odbywały w tych godzinach - zaznaczyła polna w planie lekcji markerem. - listę zajęć znajdziesz na tablicach w korytarzu. Pierwszą lekcję masz w 312 i jest to historia. - uśmiechnęła się i zadzwonić dzwonek.
- Dziękuje - uśmiechnęłam się i już chciałam wychodzić, lecz kobieta mnie zawołała.
- Jeszcze jedno panienko - kobieta uśmiechnęła się - jeszcze poczekaj dam ci szafkę. - wstała i podeszła powoli do komody otwierając jedną z szuflad. Sekretarka była to kobieta, która miała około 50 lat i miała sporą nadwagę.
- O są. - powiedziała i podeszła do mnie. Podała mi kluczyk - proszę słońce, numer twojej szafki to 485. Leć na lekcje to już dawno po dzwonku - uśmiechnęła się życzliwie.
- Dziękuje - uśmiechnęłam się i wyszłam na korytarz, na którym już nikogo nie było. Poszła poszukać sali w której mam lekcje. Jestem okropnie zestresowana. Dłonie mi się trzęsą.
- i oto jest - powiedziałam do siebie stoją pod drzwiami sali 312. Delikatnie zastukałam i weszłam do środka. Jakieś 30 par oczu spojrzało na mnie i zaczęli coś szeptać między sobą.
- Dzień dobry. Jestem Catherine Valentine, jestem nową uczennicą. Przepraszam za spóźnienie - uśmiechnęłam się delikatnie, a w klasie zrobił się szum.
- Klaso cisza! - zawołał nauczyciel, po czym spojrzał na mnie - Witaj Catherine. - spojrzał znów na klasie. - Kochani to jest Catherine, wasza nowa koleżanka. Catherine opowiedz klasie coś o sobie. Skąd do nas przyjechałaś i co lubisz robić.
- Więc jak już mówiłam jestem Catherine Valentine. Znajomi mówią do mnie Cat. Interesuje się szeroko pojętą sztuką. Tańczę, śpiewam, gram, maluje. Dotychczas chodziłam do prywatnej szkole artystycznej. - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Dobrze Cat. Usiądź proszę i zaczniemy lekcje - powiedział nauczyciel, a ja rozejrzałam się za wolnym miejscem. Ooo, znalazłam. Ostatnia ławka pod oknem, miejsce obok.... właśnie miejsce obok przystojnego blondyna. Podeszłam tam.
- Wolne? - zapytałam cicho.
- A widzisz żeby ktoś tu siedział? - burknął, a ja usiadłam.
- Jestem Cat. - wyciągnęłam dłoń.
- A ja jestem człowiekiem, który chce mieć spokój - chłopak nawet na mnie nie spojrzał i wrócił do robienia notatek. Wyciągnęłam swój zeszyt i również zaczęłam notować. Lekcja minęła stosunkowo szybko. Nawet nie zdążyłam się obejrzeć jak zadzwonił dzwonek. Wszyscy wybiegli z sali, ja natomiast wyciągnęłam plan lekcji by sprawdzić, gdzie mam kolejną lekcje.
- Nie przejmuj się Niallem, człowiek nie akceptuje nikogo poza swoimi przyjaciółmi. - powiedziała do mnie śliczna brunetka.
- Nie przejmuje się - powiedziałam chowając plan lekcji.
- Przecież widzę. - uśmiechnął się - też jestem tancerką i wiem jak bardzo ta szkoła stara się stłumić sztukę. Musisz być silna - zaśmiała się - Jestem Amelia.
- A ja Cat. Już się pogodziłam z tym, że nie będę mogła robić tego co w tamtej szkole. - uśmiechnęłam się delikatnie - wiesz gdzie znajdę szafkę numer 485?
- Zaraz koło mojej. Chodź to Ci pokażę. - uśmiechnęła się życzliwie. Wyszłyśmy na korytarz, a Amelia poprowadziła mnie do szafki.
- Jakie tu są zajęcia dodatkowe? - zapytałam nową koleżankę
- Nic ciekawego. Piłka nożna, koszykówka, cheerleadering, koła naukowe. Zupełnie nic ciekawego - westchnęłam.
- Bez sensu - jęknęłam cicho.
- Co wybierzesz?  - zapytała.
- Nie wiem, chyba piłkę nożną. - podeszłam do szafki.
- Powodzenia, jest mało dziewczyn, którym udało się dostać, wynik wynosi, aż 0 - przewróciła oczami - ale może ci się uda. Westchnęłam głośno i schowałam rzeczy do szafki. Chwilę później zadzwonił dzwonek. Matematyka i fizyka minęły mi bardzo szybko. Po lekcjach poszłam na nabór do drużyny. Gdy weszłam w stroju na boisko, ludzie dziwnie się na mnie spojrzeli. A ja zobaczyłam znów chłopaka z lekcji historii. Podeszłam do trenera.
- Witam. Chciałabym dołączyć do drużyny - powiedziałam.
- Dobrze, zaraz cię przetrenujemy - odpowiedział trener.
- Ej artystka, żebyś tylko sobie paznokci nie połamała - zaśmiał się blondyn, którego poznałam na lekcji. To będzie długi trening.

1 komentarz:

  1. Wow! Wielkie "wow"! Opowiadanie bardzo mnie zaciekawiło. Jestem bardzo ciekawa dalszych rozdziałów, które mam nadzieję, że jak najczęściej będą dodawane. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń